Właśnie w TVP Info na temat Ukrainy "na żywo" wypowiada się Grzegorz Schetyna, przewodniczący Komisji Spraw Zagranicznych (PO) - i zdumiona publiczność może usłyszeć słowa: "...sama Unia Europejska nie wystarczy, potrzebne jest tutaj zaangażowanie Stanów Zjednoczonych, ponieważ sytuacja jest o wiele poważniejsza..." W jego głosie słychać najwyższe zaniepokojenie.
Ot, nieuzgodnili wersji! Przecież nie tak dawno sam Radosław Sikorski (PO) mówił, że żadne sankcje, że przyglądanie się itd. Tych którzy apelowali o twarde stanowisko Unii wobec polityki Janukowycza przedstawiano jako oszołomów. "Unia wie co robi" i takie tam...
A teraz - co się okazuje? Że Lady Ashton ogranicza swój proces decyzyjny do wyboru torebki, z którą pójdzie dziś do biura, a Frau Kanzlerin trzy razy pomyśli, zanim nic nie zrobi - a już na pewno żadna z nich nie poszkodzi Gazpromowi?
"Potrzebne zaangażowanie Stanów Zjednoczonych" - ? Jakich Stanów?! Kierowanych przez Baracka Obamę, który odetchnął z ulgą, że może sobie z podjudzenia platformersów "dać spocznij" z tarczą antyrakietową w Polsce?!
Czy Platforma teraz dopiero spostrzegła, jak to jest, gdy się ktoś za mocno ściska z Putinem? I co - serce boli, czy coś jeszcze?
Mimochodem oglądamy w TV krótki kurs prowadzenia walk ulicznych - tarcze, lepkie bomby z użyciem styropianu i błękitnych baniaków po minerałce itd. A nad przyjacielem Donalda Donaldowicza "lata motylek", a przed nim "bieży baranek"...
Ameryka daleko, tarczy nie ma, Lady Ashton pyta lusterczko "kto najpiękniejszy w świecie"...
Minister Spraw Zagranicznych Rzeczypospolitej jest najaktywnieszy... na twitterze...