Na dzisiejszej konferencji prasowej szefostwo firmy Nabino stwierdziło, że już 17 listopada dysponowało "prawie 100%" protokołów wyborczych. Jednocześnie szef firmy oznajmił, że Nabino doświadczało "negatywnego nastawienia do swojego systemu" w wielu delegaturach wyborczych. Zdaniem Nabino to miało być przyczyną opóźnień w konkretnych regionach.
Zaznaczył, że zatwierdzenie wyników wyborów ("naciśnięcie przycisku zatwierdzającego") nie leżało w kompetencjach firmy - tylko Krajowego Biura Wyborczego.Także serwery zapewniało Krajowe Biuro Wyborcze, a nie firma, której powierzono opracowanie systemu elektronicznej obsługi wyborów samorządowych.
Czy należy to rozumieć jako stworzenie "okazji" do targów? Zbyt śmiała teza?
* 15:34 - w komentarzu w I PR prof. Zoll tłumaczy, że wielu wyborców musiało być wprowadzonych w błąd poprzez reklamy procedury wyborczej mówiące o "skreślaniu na kartach" podczas gdy wyborcy "spotkali" w wyborach książeczki.
Stąd mój kolejny śmiały wniosek: kto ma najlepiej wyedukowany elektorat? PeeSeL!